Rafał Maserak nie wspomina chyba najlepiej swojej hucznej imprezy w Toruniu. Nienajlepsze zdanie o celebrycie mają tamtejsi policjanci, wezwani w czerwcu zeszłego roku do nocnej awantury w jednym z toruńskich mieszkań. Bawił się tak dobrze, że sąsiedzi musieli wzywać policję. Tancerz TVN-u i Polsatu wyzywał funkcjonariuszy i groził, powołując się na swój gwiazdorski status:
Wy psy, ja wam pokażę pierdo**** pały" i "skurwi***, nie wiecie z kim zadarliście - krzyczał "gwiazdor telewizji". Został uciszony gazem i obezwładniony. We krwi miał ponad promil alkoholu. Zobacz: Maserak stanął przed sądem! "NIE PAMIĘTAM, CO MÓWIŁEM"
Wczoraj przed sądem rejonowym w Toruniu odbyła się kolejna rozprawa. Maserak się na niej nie stawił, ale i tak było ciekawie. Zeznawali bowiem wezwani na interwencję policjanci. Twierdzili zgodnie, że nie mieli pojęcia, czy awanturujący się pijak to rzeczywiście ktoś znany. Podobnie zresztą sąsiedzi, których pytał: Sku*wysyny, jeszcze śpicie?!.
Sędzia Tomasz Łętowski zapytał Łukasza J., czy wiedział, kogo zatrzymuje. Ten odparł, że myślał, iż to właściciel pizzerii na Starówce. - Zmyliła mnie jego ciemna karnacja i włosy - wyjaśnił. Dopiero dyżurny w komisariacie powiedział mi, że to znany z telewizji tancerz - relacjonuje Gazeta Wyborcza Toruń. Co ciekawe, także inni świadkowie go nie rozpoznali i identyfikowali Rafała M. jako "mężczyznę w czerwonej koszuli".
Zeznający wczoraj przed sądem Zenon R., sąsiad i świadek zatrzymania potwierdził, że Maserak zachowywał się agresywnie, krzyczał i odgrażał się: Krzyczał na cały głos: "co wy skur... jeszcze śpicie?". Do kobiety wrzasnął: "zamknij się stara k..., jak ci się nie podoba, to dzwoń na ps**y"**.
Policjanci opowiedzieli, jak wyglądała interwencja. Jeden z nich przyznał, że był wzywany wielokrotnie: Powiedział wtedy: "o k..., psy przyjechały". Potem, gdy go obezwładniałem, obrzucił nas wiązankami z ch..., k... itp. Chcieliśmy go wylegitymować, ale się nie podporządkował.
Kiedy Maserak został już obezwładniony, leżąc na ziemi, skuty kajdankami i potraktowany gazem łzawiącym, wciąż groził policjantom swoimi "znajomościami" w telewizji:
Tak ich wtedy wulgarnie wyzywał, że nie sposób powtórzyć - wspominał przed sądem Zenon R. Odgrażał się: "zobaczycie, kim ja jestem", "jeszcze mnie popamiętacie". Ci policjanci zachowywali się tak, jakby nie mieli nerwów. Gdyby na mnie trafił, dostałby ze 100 pał i trafiłby na izbę.
Kolejna rozprawa w sierpniu. Maserakowi grozi kara grzywny lub nawet do roku pozbawienia wolności.
To aż dziwne, że nikomu w Polsacie nie przeszkadzało to, kiedy zatrudniali go do Tańca z gwiazdami. Dobrze, że przynajmniej nie wygrał tej edycji. Mógłby znowu upić się ze szczęścia.